strona główna - Spółdzielnia Przy Metrze; Zbigniew Sarata wraz z sąsiadami walczą z nierzetelnym rozliczeniem budowy, bezzasadnie wysokimi czynszami i odzyskanie własności

Przejdź do treści

strona główna

Dlaczego sie pienię?
Bo zostałem przez spółdzielnię mieszkaniwą bezczelnie oszukany.


W 1997 roku podpisałem umowę, z której wynikało, że na przełomie 1998 i 1999 roku dostanę na własnośc domek szeregowy za równowartość 20 letniego przeciętnego wynagrodzenia.

- Szantażem zmusili mnie do wpłacenia dodatkowych 7 letnich przecietnych pensji ponad postanowienia wynikające z umowy.
- Budowa przeciągnęła się o rok.
- Kazali mi dopłacać przeciętne wynagrodzenie za 5 lat plus odsetki.
- Dostałem dom częsciowo w stanie surowym, nawet bez chodnika przed drzwiami.
- Minęło ponad dwadziescia lat od zakończenia budowy dom nadal nie jest moją własnością.

- Co miesiąc domagają się wyssanego z palca czynszu.
- A sądy ignorują to co mówię, lub piszę.


Zaczęło się niewinnie w roku 1997 od podpisania atrakcyjnej umowy o wybudowanie domu w zabudowie szeregowej. Potem szantażem zostałem zmuszony do wpłacenia 100 tysięcy ponad postanowienia umowy, a w końcu doczekałem się ostatecznego rozliczenia, z którego wynikało że mam dopłacić następne 100 tysięcy. Oczywiście odwołałem się od uchwały zatwierdzającej rozliczenie, ale zebranie przedstawicieli nigdy nie zajęło się tą sprawą.

Interesujący jest aktualny stan prawny mojego segmentu. Prawdę powiedziawszy nie jestem właścicielem swojego domu. Nie jest też nim spółdzielnia. Właścicielem gruntu i usytuowanych na nim budynków jest miasto stołeczne Warszawa. I prawde powiedziawszy z niewiadomych dla mnie powodów utrzymuje ten san, chociaż spółdzielnia nie wywiązuje się z opłat za dzierżawę gruntu. Formalnie rzecz biorąc mieszkam w gminnym zasobie nieruchomości.

Ponieważ czułem się oszukany w 2000 roku złożyłem w sądzie pozew o odszkodowanie za niewywiązanie się spółdzielni z zawartej ze mną umowy. Proces przegrałem. Strasbourg nie zajął się moją skargą.

Po 11 latach od zakończenia budowy spółdzielnia pozwała mnie o dopłatę do wkładu budowlanego. Przegrali prawomocnie, ale złożyli kasację. Na jednej kasacji się nie skończyło. Rozpatrywane były trzy. Postanowienie o odmiwie przyjęcia czwartej skargi kasacyjnej pochodzi z 2022 roku.

Spółdzielnia chciała także zarabiać na czynszach naliczanych właścicielom domków szeregowych. Wytaczała mi zatem proces za procesem o zapłatę. Przeważnie przegrywam.

Ze spółdzielnią od czasu do czasu prowadzę jednostronną korespondencję.




Wróć do spisu treści